Zazwyczaj nie stylizuję jakoś specjalnie włosów, są długie, ciężkie i szkoda mi zachodu dla chwilowego efektu. Związuję, zaplatam lub upinam, a potem to one już żyją własnym życiem. Efekt zależy od tego co akurat robię i jak duży wieje wiatr ;)
Nałogowo czytam ostatnią setkę KWC w poszukiwaniu jakiegoś cud-kosmetyku (z różnych kategorii), którego pewnie jeszcze nie wynaleziono :D. Gdy więc zobaczyłam wielogwiazdkowe recenzje pudru got2b pojawiające się jedna po drugiej, nie dałam rady mu się oprzeć. Na moją obronę przemawia to, że wszystkie niepasujące mi kosmetyki do włosów zużywa mój TŻ, więc w razie czego nic się nie zmarnuje :)
(Każde zdjęcie powiększy się po kliknięciu)
Ładna pani prezentuje czary-mary :D, niżej skład.
Jak widać kartonik trochę oszukuje,
pojemnik nie jest taki wysoki na jakiego wyglądał
(9 cm, puder kończy się na 6 cm).
(Nie rozumiem takiego marnotrawstwa papieru i przewożenia powietrza,
spokojnie zmieściłyby się tam dwa takie pudry)
Radzę zakleić część dziurek, można niechcący "przesolić" włosy.
Puder po roztarciu na ręce tworzy tępą, matową powłokę.
Produkt na pewno ciekawy. Półki w sklepach uginają się od różnych pianek, lakierów, żeli, past, kremów modelujących. Wymyślili puder :D w małym, poręcznym opakowaniu - to na pewno plus. Minusem może być tępa powłoka w jaką puder zmienia się w kontakcie z włosami lub dłońmi.
Ta właśnie powłoka najbardziej przeszkadzała mojemu TŻtowi, na którym przeprowadzałam pierwsze testy. Ma on proste, sztywne włosy, za które da się swobodnie złapać, choć kucyka nie zrobimy :P Na początku nie za bardzo wiedziałam w jaki sposób zaaplikować puder. Producent radzi, aby "posolić" włosy u nasady, według mnie aby móc zrobić to bez obaw dziurki musiałyby być mniejsze i inaczej ułożone.
Zastosowałam więc drugi ze sposobów podanych z tyłu opakowania. Nasypałam puder na dłoń i roztarłam, puder zaczął szybko znikać, więc prędko wtarłam go we włosy mojego TŻta doświadczalnego :D Jego włosy zrobiły się lekko sztywne, uniosły się, z łatwością można był zrobić "szopę" (efekt, który uzyskuje podczas szybkiej jazdy jakimkolwiek wehikułem bez dachu :D).
Wystarczyło teraz tylko ułożyć włosy. I wiecie co? Trzymało się. Nie wiem jak ten puder to zrobił, ale naprawdę niewielka jego ilość (w porównaniu z porcją pasty, która TŻ zwykle aplikuje) uniosła jego włosy. Nie wiem niestety czy puder utrzymałby taki stan rzeczy przez cały dzień, ponieważ test przeprowadzałam wieczorem i niebawem obiekt badawczy zanurzył się cały we wodzie :D. Nie użył go ponownie, ale wydaje mi się, że nie chciało mu się po prostu z tym bawić w czasie porannego rozgardiaszu.
Kiedy już wiedziałam, że produkt nie skalpuje :D przeprowadziłam test na sobie. Najpierw zastosowałam metodę wcierania dłońmi. Wcierałam, ugniatałam, z głową w górze, z głową w dole. Potem nasypałam produkt u nasady. I niestety za każdym razem efekt był niewielki. Mniej więcej podobny mam po suszeniu włosów suszarką w pozycji, w której moje włosy zamiatają podłogę ;) Owszem, coś tam się uniosło, jednak niebawem opadło pod ciężarem włosów.
Moją ocena byłoby więc ok 4/10 Zdaję sobie jednak sprawę, że nie jest to produkt stworzony z myślą o włosach długości 100 cm, grubości kucyka ok 9 cm (może ktoś zna jakiś wzór na ciężar włosów :P). Wydaje mi się, że przy krótszych włosach puder się sprawdzi. Sama noszę się z zamiarem przycięcia włosów, wtedy pewnie powtórzę testy i mam nadzieje, rezultaty będą lepsze.
Uśredniona ocena to 7/10. Postaram się zasugerować ;) mojemu TŻtowi dokładniejsze testy, głównie pod kątem trwałości efektu. Jeśli zaobserwujemy jakieś niewiarygodne czary-mary, opublikuję post z materiałem dowodowym w postaci zdjęć :)
Atqa zajrzała głębiej w skład pudru i zauważyła, że skład Powder'ful jest identyczny do składu jego droższego kuzyna z serii profesjonalnej Schwarzkopf Osis+
Nosek odkryła natomiast, że składy Powder'ful i jego "męskiego" matującego brata rożnią się jedynie kolejnościa niektórych składników
Firma: Schwarzkopf
Pojemność: 10 g
Cena: 18,99 zł
Dostępność: np. Rossmann
Gratuluję wszystkim, którzy dotrwali do końca tego "eseju" ;)
Jakiś słowotok mnie napadł.
Jutro starając się użyć mniejszej ilości słów ;), opowiem Wam czy szczotka Tangle Teezer poradziła sobie z moimi wiecznie plączącymi się włosami.